Doliny i lasy Szwajcarii cz. 6

Dnie mijały za dniami, a praca mało się posuwała; najgorliwsi chcieli rzucić niewdzięczny trud, radząc biedakowi, żeby się pogodził z wolą Bożą i dał  pokój próżnym wysiłkom. „I tak — mówiono — gdyby kobieta z dzieckiem ocalała podczas upadku lawiny, to jednak dotąd umrzeć by już musiała z głodu“. Dzielny strzelec nie dawał jednak odwieść się od powziętego zamiaru. Kopał wytrwale, aż dziesiątego dnia dotarł do wierzchołka drzewa, które rosło przy jego chacie. Jeszcze trochę pracy i drzwi chaty rozwarte… Uszczęśliwiony, oczom własnym nie chce wierzyć, bo oto żona z dzieckiem na ręku wychodzi żywa i zdrowa… Zawdzięczała ona ocalenie kozie, którą w domu wraz z nimi zasypała lawina.

Innym razem w gruzach 150 zasypanych domów znaleziono kolebkę z dzieckiem, a tuż przy nim koszyk z jajami, z których żadne nie uległo nawet pęknięciu.

Górale, jak mogą, zabezpieczają się od tych strasznych klęsk. Najlepszą i najtrwalszą ochronę stanowią lasy. Ogrody, domy i drogi ogradzają wprawdzie wysokimi murami, jednak często uwała śnieżna przesadza mur i zasypuje całe domostwo.