Doliny i lasy Szwajcarii cz. 13
Ze wszystkich jednak zawodów najuciążliwszym jest zajęcie Strzelca. Dziś myślistwo nie daje tu utrzymania; ale, ponieważ każdy szwajcar, oprócz kawałeczka gruntu i głosu na sejmie, ma też i broń, Więc polowanie pozostało dla nich najmilszą rozrywką. Nieraz się zdarza, że taki śmiałek, wyszedłszy ze strzelbą w góry, nie wrócił już do domu, a rodzina nie dowiedziała się nigdy, gdzie ma szukać jego mogiły; jednak te smutne wypadki nie odstraszają bynajmniej zapalonych myśliwych, którzy chętnie uganiają się za kozicami i sarnami. Żeby upolować kozicę, myśliwy musi Wstać przed świtem. Zwierzęta te żyją stadami i kolejno jedną z pomiędzy siebie stawiają na straży, żeby podczas snu ostrzegała inne o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Trzeba wielkiej ostrożności, żeby podejść czujne stado. Nieraz strzelec czepia się wątłej krzewiny, zawieszony nad niezgłębioną przepaścią, a tu nagłe nadlatuje orzeł skalny i stara się strącić go w przepaść: zawiązuje się krótka, lecz zawzięta, wałka o śmierć i życie… Musi też myśliwy mieć oko dobre i strzał celny, bo, gdy pierwszą kozicę chybi, na resztę mało co rachować może, gdyż zwierzęta te odznaczają się zręcznością nadzwyczajną, w szalonym biegu jak nic przesadzają dwudziesto kilko stopowe przepaście i znikają przed okiem zawiedzionego strzelca.